Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124

14 października 2025 roku Microsoft zakończy bezpłatne wsparcie dla systemu Windows 10. To data, która powinna być zaznaczona na czerwono w kalendarzu każdego menedżera IT.
Po tym terminie komputery z tym systemem przestaną otrzymywać kluczowe aktualizacje zabezpieczeń, stając się łatwym celem dla cyberataków.
Mimo że do końca wsparcia pozostał nieco ponad rok, ogromna część rynku wciąż ignoruje nadchodzące zmiany. To błąd, który może kosztować firmy znacznie więcej niż cena nowych licencji i sprzętu.
Dane rynkowe są jednoznaczne. Mimo rosnącej popularności Windows 11, jego poprzednik wciąż dominuje na ogromnej liczbie maszyn. Według danych Statcounter z sierpnia 2025, Windows 10 nadal działa na ponad 55% komputerów z systemem Microsoftu na świecie. Skąd ten opór przed zmianą?
Powody są zrozumiałe. Użytkownicy cenią Windows 10 za znajomy interfejs i stabilność działania. Z perspektywy biznesowej migracja to złożony projekt – wiąże się z kosztami zakupu nowego sprzętu, weryfikacją kompatybilności oprogramowania i koniecznością przeszkolenia pracowników.
Wiele firm odkłada tę decyzję, kierując się myśleniem: „skoro komputer wciąż działa, po co go zmieniać?”.
To jednak niebezpieczna iluzja. W kontekście cyberbezpieczeństwa argument „nadal działa” nie ma żadnej wartości. System bez aktualizacji jest jak dom z otwartymi na oścież drzwiami. Każda nowo odkryta luka w zabezpieczeniach pozostanie w nim na zawsze, dając atakującym stały i łatwy dostęp do firmowych danych. Koszt pojedynczego, udanego ataku ransomware lub wycieku danych może wielokrotnie przewyższyć wydatki związane z modernizacją infrastruktury.
Wokół wymagań sprzętowych Windows 11 narosło wiele kontrowersji, jednak nie wynikają one ze złej woli Microsoftu. Nowoczesne systemy operacyjne opierają swoją architekturę bezpieczeństwa na funkcjach zintegrowanych bezpośrednio ze sprzętem.
Mowa tu o takich mechanizmach jak TPM 2.0 (Trusted Platform Module), który umożliwia szyfrowanie na poziomie chipsetu, oraz Secure Boot, chroniący proces uruchamiania systemu przed złośliwym oprogramowaniem.
Starsze komputery po prostu nie posiadają tych komponentów, co uniemożliwia wdrożenie pełnego, wielowarstwowego modelu ochrony. Kontynuacja wsparcia dla niekompatybilnego sprzętu oznaczałaby kompromis w kwestii bezpieczeństwa, na który w dzisiejszym krajobrazie zagrożeń nie można sobie pozwolić.
Migracja do Windows 11 to nie tylko konieczność podyktowana bezpieczeństwem, ale również szansa na wdrożenie narzędzi, które realnie wpływają na produktywność.
Chaotyczna migracja w ostatniej chwili to przepis na katastrofę. Firmy, które jeszcze nie rozpoczęły tego procesu, powinny działać według przemyślanego planu:
Koniec wsparcia dla Windows 10 to fakt. Dalsze korzystanie z tego systemu będzie aktem świadomej akceptacji ryzyka. Dla firm pytanie nie brzmi już „czy” przejść na Windows 11, ale „jak” i „kiedy” zorganizować ten proces. Im szybciej podejmą działania, tym większą kontrolę zachowają nad bezpieczeństwem i przyszłością swojej cyfrowej infrastruktury.